Pierwszy dzień w żłobku…. Właśnie przed chwilą zostawiłam Olinka w żłobku. Siedzę i płaczę, chociaż mam nadzieję, że Oliwierek nie. Rano zapowiadało się wszystko ok, nie mógł się doczekać aż dojedziemy do dzieci. Wszedł bardzo chętnie, ale jak tylko drzwi się za mną zamknęły to słyszałam że płaczliwie mnie woła.
#1 Witam! Chciałabym poznać Wasze opinie na temat tego kiedy posłać dziecko do żłobka. Otóż ja zapisałam swoją córcie do żłobka już w kwietniu tego roku. Próby posłania jej do dzieci mamy zacząć już od 17 sierpnia. W sumie to wysłanie jej do żłobka nie jest spowodowane tym, że mała nie ma z kim zostać w domu. Ja pracuję i mąż też, na dziadkach z różnych powodów nie możemy polegać. Jedna mąż pracuje i na zmiany po 12 godzin i bywa i tak, że nie ma go w domu tylko jeden dzień w tygodniu roboczym. Na ten czas moglibyśmy wynająć nianię, ale uważam że dziecko powinno iść do dzieci. Od urodzenia Patrycja jest w domu tylko z dorosłymi, a kontakt z dziećmi ma nie często, jak przyjedzie do nas w odwiedziny brat ze swoimi dzićmi. Wiem, że posłanie dziecko do żłobka często wiąże się z tym, że zaczyna ono chorować. Do tej pory Patrycja nie chorowała prawie wcale, tylko miała lekki katar. Mam nadzieję że jej organizm jest na tyle odporny, że nie przywlecze do domu jakiegoś choróbska ;-). Jednak nie tego obawiam się najbardziej. Boję się jak ona sobie tam poradzi z jedzeniem od obcej osoby, zabawą wśród dzieci, czy choćby nawet wizytamia w łazience na nocniku. W domu oczwiście już jest wysadzana na nocnik i karmiona przez różne osoby, ale mimo to bardzo się o nią boje. Jakie są Wasze opinie na ten temat? reklama #3 kasiaamelka ja na próbę idę z dzieckiem po połowie sierpnia i zobaczymy jak to będzie. Moja mała tez ma zacząć od września i wtedy będzie miała nie całe 14 miesięcy. Mam nadzieję że panie okażą się opiekuńcze zarówno w sali jak i na dworze. #4 I jak poradziłyście sobie ze żłobkiem?My naszą Małą też od września oddaliśmy do w sumie może 2 tygodnie... Złapała jakiegoś wirusa i nie możemy się go tygodnia jesteśmy na katar,kaszel. Nasza pani doktor powiedziała ,że takie częste chorowanie może potrwać nawet rok !!! Niektórzy rodzice rezygnują i zabierają jak teraz nie wychoruje,to problem będzie w przedszkolu Więc na razie siedzimy w domu i czekamy aż choróbsko minie. A byliśmy taaaak zadowoleni ze szybko się zaaklimatyzowała,nie było większego się ładnie zasypiać w ciągu dnia,wcześniej były z tym duże problemy, A jak Wam idzie? #5 My posłaliśmy Patrycje do żłobka końcem sierpnia. Nie było żadnego problemu z aklimatyzacją, ani razu nie zapłakała za rodzicami, wszystko ładnie zjada w żłobku i świetnie zasypia. Uwielbia chodzić do dzieci. Jednak nie nacieszyła się długo tym żłobkiem bo teraz siedzi w domu już trzeci raz z choróbskiem. Najpierw była katar i chore ucho. Potem wirus żołądkowy, szpital i znowu siedzenie w domu. Po tym wirusie poszła do żłobka dwa dni i znowu katara i kaszel i tak się leczymy już dwa tygodnie. Jak w piątek lekarka pozwoli to w poniedziałek pójdzie do żłobka. Szczerze to się zastanawiałam czy nie zrezygnować. #6 No my też się zastanawiamy co dalej z tym żłobkiem. Nas na całe szczęście szpital ominął. Może dlatego,że Kasię zaszczepiliśmy na rotavirusa. Ale ten katar,a teraz kaszel są już nie do Kasia dostaje ostatnią dawkę antybiotyku i do poniedziałku zobaczymy co przejdzie to pójdzie do żłobka,jak nie to kolejna wizyta u lekarza... Daj znać,co Wam lekarz powiedział. Pozdrawiamy gorąco i dużo zdrówka życzymy:-) #7 Też zaszczepiłam Patrysie na rotavirusa, ale odwodniła się w tak rekordowym tempie że lekarka była sama zdziwoina. W sobote wieczorem nie była odwodniona, w niedziele nie wymiotowała, w nocy z niedzieli na poniedziałek wymiotowała i w poniedziałek o już zostałą przyjęta na oddział. Szybko poszło. Jutro idziemy na kontrolę, alę sądzę że spokojnie lekarka puści ją do żłobka, bo teraz już jest wszystko ok. Nie kaszle już ani w nocy ani w dzień, kataru też nie ma. Napiszę jutro jak będziemy po tej kontroli. Mam nadzieję że jak pójdzie w poniedziałek do żłobka to pochodzi conajmniej cały tydzień, a nie dwa dni tak jak ostatnio było #8 My już po kontroli. Wszystko jest w porządku. Osuchowo czysto i gardełko też zdrowe. Ząbki jej idą (trójki na dole). Może iśc do żłobka w poniedziałek. Pani doktor poleciła na wypróbować jakiś tran dla dzieciaków, żeby wzmocnić jej odporność zwłaszcza jak chodzi do żłobka. Pozdrawiam sedrecznie i życzę zdrówka ;-) #9 Hej:-) Czekałam na wiadomość od Was. Super,że wszystko dobrze i możecie iść do jeszcze w poniedziałek nie pójdzie,bo nadal kaszle,a dzisiaj ostatnia dawka antybiotyku była. Widzisz Wam pani doktor powiedziała,żeby tran podawać,a nam,że jeszcze nic na uodpornienie :-(Ale poczytam o tranie i zobaczymy,może jest dla dzieci, które skończyły rok,to poczekamy ten miesiąc...no półtora :-) Trzymam kciuki,żeby udało się wytrwać nadzieję,że będziemy w kontakcie. Pozdrawiamy gorąco reklama #10 Hej Z tym tranem to sama zapytałam lekarke czy warto i powiedziała, że jak najbardziej. W aptece farmaceutka powiedziała że po 6 miesiąca życia można podawać tran, ale nie wtedy jak dziecko przyjmuje wit. D3, bo wtedy tej witaminy będzie otrzymywało za dużo. Poczytałam na forum o tranie i kupiłam na próbę tran Moller's tran o smau owocowym. Moja niunia nie dostaje już wit. D3 od sierpnia bo ma zarośnięte ciemiączko i lekarz kazał odstawić, a mleka modyfikowanego pije 180ml na dobe, więc spokojnie mogę podawać jej tran jeśli go zaakceptuje i nie wyjdziejej żadna alergia po nim. Jutor spóbujemy z połową dawki i zobaczymy jak będzie. Zdrowiejcie szybciutko
Dlatego z pełnym spokojem możemy zostawić w żłobku dziecko, wiedząc, że będzie dobrze zaopiekowane, czyste i nakarmione. Opiekunki zadbają o rozwijające zajęcia plastyczne i muzyczne
Żłobki w Myślenicach mama 30 sty 2011 Mój syn do żłobka chodził ponad dwa lata, córka też chodzi. Zarówno jedno jak i drugie moje dziecko uwielbia żłobek, Mała bardzo dużo się nauczyła, wierszyki, kolędy, bajki. Pewnie, że warunki lokalowe mogły być by lepsze, ale nawet najpiękniejsze sale bez tak wspaniałej opieki jaką dzieci maja teraz na nic by się nie zadały. Córcia jak wychodzi za żłobka daje "ciociom" całusy". To chyba najlepsza rekomendacja. Pozdrawiam. mamisia 19 lut 2011 A czy może mi ktoś powiedzieć jak jest z wolnymi miejscami w tym żłobku. Wybieram się do pracy i będę potrzebowała "delegować"synka:)? A Eureka to przedszkole czy żłobek? Mój synek w kwietniu będzie miał 2latka. Buzz 19 lut 2011 jak jest samodzielny i idzie sie z nim dogadać to tylko do przedszkola matematyk 20 lut 2011 Opiekunka 8zł godzina razy 8 godzin razy 20 dni = mamisia 20 lut 2011 Tak,dzięki, ale czy przedszkola przyjmują 2-letnie dzieci. W sumie dużo już mówi i można wiele zrozumieć, w pampersach jeszcze chodzi, ale potrafi siadać na nocnik. W żłobkach do ilu latek są dzieci? Buzz 20 lut 2011 do przedszkola tam sie szybciej oduczy załatwiania do pampersa Magda12 20 lut 2011 Do żłobka mogą uczęszczać dzieci do lat 3 (w ewentualnych przypadkach do 4lat)Nie prawda że w przedszkolu szybciej dziecko nauczy się sikać na nocnik. Nie ma reguły- to zależy od placówki i od opiekunek. A w państwowych przedszkolach(nie we wszystkich) nie chcą przyjmować dzieci które tego jeszcze nie potrafią. monika85 23 lut 2011 do przedszkola można zapisać dziecko które skończyło 2,5 roku, więc nie ma raczej opcji, żeby publiczne przedszkole wchodziło w grę. Moja dziecko ma ma 27 miesięcy i zapisałam ją do Eureki. Płacę niewiele więcej niż za żłobek, do którego chodziło wcześniej, a jak tylko skończy 30 miesięcy to automatycznie przechodzi na przedszkole i wtedy koszt to będzie 320 zł z wyżywieniem. Generalnie nie jestem przeciwna żłobkowi i nie mama o nim złej opinii. Moje dziecko chętnie tam uczęszczało ale problemem były godziny otwarcia. Jak się pracuje do 16 w innym mieście to ciężko się wyrobić, żeby do odebrać malucha. Mimo, że zanim zapisałam tam dziecko słyszałam wiele złych opinii, spróbowałam i nie żałowałam (tylko te godziny) A Eureka do -miodzio :) Wydaje mi się,że chyba jest tam ok. Moje dziecko ,muszę siłą zabierać do domu, mimo, że siedzi tam od 8 do 18 i wydawać by się mogło, że powinno się już znudzić. Mamisia, dwuletnie dziecko to już z całą pewnością sobie w Eurece poradzi :) bombi 9 mar 2011 Czy ktoś coś wie na temat tego prywatnego żłobka, o którym jest mowa w ankiecie w ogłoszeniach? Magda27 11 mar 2011 Z całym szacunkiem, ale jeśli dziecko siedzi w przedszkolu, czy żłobku od 8 do 18 i nie chce wracać do domu to chyba w domu musi być coś nie tak... mogi 11 mar 2011 Magda27 czy ty jestes madra. odrazu musi byc zle w domu. moj syn tez czasami nie chce wychodzic z przedszkola bo tam ma mnustwo zabawek i kolegow kolezanek. to co napisalas jest zenujace anabel 17 mar 2011 [quote=gość: bombi] Czy ktoś coś wie na temat tego prywatnego żłobka, o którym jest mowa w ankiecie w ogłoszeniach? [/quote] Dołączam się do pytania wiki1 9 kwi 2011 Moja córka chodzi do Chatki Puchatka ma teraz 2 latka tam również jest grupa dzieci małych, bardzo dużo się nauczyła jeśli drogie mamy szukacie odpowiedniego miejsca dla swojego dziecka to ja polecam Chatkę Puchatka na Dąbrowskiego dużo lepsze lepsze warunki niż w żłobku. Pozdrawiam wszystkie mamy. juk 10 kwi 2011 Ja uważam że Chatka Puchatka nie jest dobrym miejscem dla małych dzieci, wydaje mi się że roczne dzieci nie powinny przebywać w tej samej sali z dziećmi 4 a nawet 6 letnimi. Jeżeli chodzi o dzieci w wieku przedszkolnym nie mam zastrzeżeń. monika85 11 kwi 2011 a tak na marginesie, czy to przedszkole dalej tam będzie funkcjonować? Bo gdzieś przypadkiem natrafiłam na informację, że ten dom jest do wynajęcia. iiffoonnkkaa 11 kwi 2011 Do wynajęcia jest druga część domu, całkowicie do remontu. anka2 15 kwi 2011 Ja również posyłam swoje dziecko do Chatki Puchatka i jestem bardzo zadowolona, moje dziecko było niejadkiem a teraz je bardzo miłe domowa atmosfera dzieci są czyste zadbane mają bardzo dużo zajęć córka ma dwa latka i mówi troszkę po angielsku śpiewa piosenki ja osobiście polecam mamą jest taniej niż wynajęcie opiekunki a opieka bardzo dobra o wszyscy wiemy że z opiekunkami to różnie bywa. Pozdrawiam wszystkie mamy same musicie zdecydować mi nie przeszkadza że dziecko jest ze starszymi dziećmi ponieważ uczy się od nich. olenka 15 kwi 2011 mój znajomy mówi że eureka lepsza bo jak jedzie ciężarówką do pracy to prawie dzieciaka "kipruje" na samym wejściu i zatrąbi na dowidzenia:) anka2 16 kwi 2011 ja nie wiem jak jest w eurece jedynym minusem jest to że plac zabaw jest przy samej drodze i na dzieci kopcą te samochody ale każdy wybiera dla swojego dziecka to co uważa za najlepsze, ja wybrałam Chatkę i jestem bardzo zadowolona. Polecam ją wszystkim mamą. Ania. -mama- 24 kwi 2011 a ma ktoś jakieś informacje o nowym żłobku na Daszyńskiego? goryanka 25 kwi 2011 z tego co wiem to na daszyńskiego ma być przedszkole (chociaż średnio to widzę na tej skarpie) olga 7 maj 2011 przedszkole czy żłobek eureka jets przez moich znajomych nie chwalony. mały plac zabaw. małow wychodza na pole. a co do jedzenia caterigowego porażka. -mama- 8 maj 2011 Już się dowidziałam-na Daszyńskiego powstaje jest tani ale oferta zajęć jest bardzo ciekawa!!!!W sumie jak by się chciało dowozić córkę na tego typu zajęcia to cenowo wyszło by mi na to samo tylko zajęło by więcej czasu po pracy...I co najważniejsze - tylko 15 dzieciaków w grupie na dwie Pani ( a nie 30) !!! Sale są duże i nasłonecznione,łazienka -super. goryanka 8 maj 2011 to w końcu powstaje to przedszkole na daszyńskiego?, bo ja widziałam ogłoszenie z dnia 3 maja że lokal jest do wynajęcia. Odpowiedz
Podsumowując, wskazane rozstrzygniecie organu nadzoru jest prawnie uzasadnione. Dotacja na dzieci w żłobku/klubie dziecięcym powinna przysługiwać na każde dziecko, w znaczeniu zapisane do tych placówek. Nie może stanowić kryterium przyznania dotacji faktyczna liczba dzieci, a jedynie liczba dzieci zapisanych do danej placówki.
Dzieci czasem dostają produkty ze słoiczków lub z mlekiem modyfikowanym - Karmienie małych dzieci to niełatwa sprawa, dlatego do każdego dziecka podchodzimy bardzo indywidualnie. Obserwujemy co lubi, jak zachowuje się przy stole, czy jest chętne do jedzenia, czy może mamy do czynienia z niejadkiem. Sprawy żywienia są omawiane z rodzicami. Dzieci czasem dostają produkty ze słoiczków lub z mlekiem modyfikowanym, ale większość przygotowywana jest przez naszych kucharzy. Jadłospisy są konsultowane z dietetykiem, tak aby dieta była zgodna z wytycznymi Instytutu Matki i Dziecka - mówi nam właścicielka prywatnego żłobka z jadłospis, który dostałam do wglądu, prezentował się dobrze. Na śniadanie pojawia się kasza jaglana na mleku, jajecznica i pasta rybna. Niestety nie brakuje też wędlin, kiełbasy i parówek, czyli mięsa przetworzonego, które według ostatnich publikacji WHO może być niebezpieczne dla dzieci. Każdego dnia na drugie śniadanie dzieci dostają owoce. Niestety już na podwieczorki pojawiają się słodkie jogurty, budynie i galaretki. To zbędna dawka cukru w diecie i przyzwyczajanie dzieci do słodkiego smaku. Poztywne jest to, że rodzice mają możliwości poproszenia o dietę eliminacyjną. Na ich życzenie z żywienia dzieci wykluczona może być laktoza, gluten lub bezglutenowo na życzeniePodobnie jest w warszawskim prywatnym żłobku, w którym jedzenie przygotowuje firma zewnętrzna. Diety eliminacyjne są przygotowywane na żądanie rodziców. - Nie widzę powodu, dla którego miałoby być inaczej. Przecież rodzic prosząc o dietę bezmleczną bądź bezglutenową kieruje się dobrem dziecka - mówi właścicielka jedzą dzieci w warszawskim prywatnym żłobku? Tutaj ich jadłospisŻłobki prywatne bardzo często nie wymagają zaświadczenia o alergii bądź nietolerancji pokarmowej. Dziecko może mieć specjalną dietę na prośbę rodzica. Inaczej sprawa wygląda w wielu żłobkach państwowych, gdzie opinia lekarza jest do spraw żywienia z jednego z warszawskich państwowych żłobków przyznaje, że na zaświadczenie od lekarza, dotyczące alergii bądź nietolerancji pokarmowych nieraz trzeba długo czekać. Niestety, jak podkreśla, na tę chwilę nie ma innego rozwiązania. - Ponieważ mamy ograniczony personel, nie możemy sobie pozwolić na przygotowywanie dziecku specjalnego jedzenia, w oparciu jedynie o prośbę rodzica. Dlatego wymagane jest zaświadczenie lekarza. Zadaję sobie sprawę, że zdobycie takiego zaświadczenia wymaga czasu, ale póki co to jedyne co stanowi podstawę do indywidualnej diety. Dodaje jednak, że cały personel żłobka wkłada duży wysiłek w to, aby wyrabiać w dzieciach jak najlepsze nawyki żywieniowe: „Posiłki są o stałych porach, nie ma pojadania pomiędzy nimi. Dodatkowo dbamy o to, aby wszystkie produkty były dobrej jakości. Przestrzegamy norm HACCP przy przygotowywaniu jedzenia. Stosujemy się do wytycznych Instytutu Matki i jedzą dzieci w warszawskim państwowym żłobku? Tutaj ich tygodniowy jadłospisDzieci nie podjadają między posiłkamiPora obiadu w bydgoskim żłobku fot: Iza Kazmierczyk Z rozmów, które udało mi się przeprowadzić wynika, że wśród personelu żłobków, jest coraz większa świadomość tego jak ważne jest kształtowanie u dzieci właściwych nawyków żywieniowych. W części placówek odbywają się nawet specjalne warsztaty, na których wszystkie osoby pracujące z dziećmi, są szkolone w zakresie poprawnej diety dla dziecka. Przynosi to efekty - wiele osób podkreślało, że dzieci nie podjadają między posiłkami. Jeśli chcą coś przekąsić mają do dyspozycji pokrojone owoce. Według zapewnień właścicieli i personelu żłobków, dzieci piją głównie wodę. Jednak, po dłuższej rozmowie okazuje się, że często od tych reguł są imieniny...W wielu żłobkach obchodzone są urodziny i imieniny dzieci. Wtedy często pojawiają się ekstra słodkości. Bywa, że jest to nawet dwa razy w miesiącu. Zdarza się, że żłobkowe ciocie przynoszą maluchom coś słodkiego. Także w jadłospisach, niemal codziennie pojawiają się słodkie rzeczy. Są to galaretki, kisiele, budynie, ciasta z owocami – to nie najgorszy rodzaj słodyczy, ale wciąż zbędny cukier w diecie kalorii mają popularne desery? fot: red. edziecko Stała obecność tych produktów, przyzwyczaja dziecko do słodkiego. Osoby pracujące w żłobkach przyznają, że dzieci najchętniej jedzą to co słodkie. Bywa, że zjadają obiad tylko jeśli mają obiecane słodycze. Tak jest szczególnie w przypadku niejadków. Natomiast dzieci, które jedzą dużo, mogą dostać nawet kilka dokładek. Może skończyć się to przekarmieniem myślą o żłobkowych dietach rodzicie?Żłobkowy jadłospis Co jedzą dzieci w prywatnym żłobku w Warszawie? grafika: red. edziecko - Kiedy zobaczyłam jadłospis ze żłobka, byłam zadowolona. Moja córka chodzi do prywatnej placówki, posiłki są przygotowywane przez firmę zewnętrzną. Może zdecydować się na jadłospis bezmleczny, bezglutenowy jeśli dziecko ma nietolerancję lub alergię pokarmową. Jest także opcja wegetariańska. Nasza Matylda ma standardowy jadłospis, chętnie zjada wszystko, często prosi o dokładki. W domu staramy się nie dawać jej słodyczy, ale wiem, że czasem dostaje je w żłobku. Nie jestem zachwycona tym faktem, podobnie jak sporą ilością słodkich jogurtów, budyniów i galaretek. Pojawiają się też ciasta. Wiem, że są one własnego wyrobu, ale moim zdaniem to niepotrzebne uczenie dzieci jedzenia słodyczy. Niestety, jednak nie na wszystko mam wpływ, nie mogą powiedzieć, żeby moje dziecko, jako jedyne nie dostawało słodyczy. Byłoby jej strasznie przykro - mówi Julka, mam dwuletniej Matyldy. Marcin, tata Oliwki podkreśla, że dzieci często dostają produkty spoza menu przedstawionego rodzicom. - Często odbieram małą ze żłobka. Nieraz zdarzyło się tak, że zastałem ją na kolanach u cioci, kiedy zajadała się pączkiem lub drożdżówką. Złoszczę się trochę w takich sytuacjach, ale kiedy widzę jak moja córka z radością zjada ciastko i wyciera się z lukru, zwykle odpuszczam. Być może robię błąd, ale przecież wszystko jest dla mama Zuzi, która chodzi do państwowego żłobka jest zadowolona z diety córki (tygodniowy jadłospis Zuzi znajdziesz tutaj), jednak ma pewne zastrzeżenia. - Dzieci dostają bardzo dobre, zdrowe posiłki. Raczej nie widuję małej ze słodyczami. Jednak mam inny problem. Często zdarza się, że Zuzka ma wysypkę, drogą eliminacji doszłam do tego, że to od białka mleka krowiego. Poprosiłam o niepodawanie dziecku produktów mlecznych. Okazało się, że bez zaświadczenia od lekarza nie ma na to szans. Czekamy zatem na wizytę. Za to w poprzednim, prywatnym żłobku często było słodycze. Nawet opiekunki przynosiły słodkości i jadły je razem z dziećmi. Co jedzą dzieci w polskich żłobkach? fot: shutterstock Mniej budyniu i białego pieczywaPo rozmowach z personelem żłobkowym, a także analizie jadłospisów można wysnuć wniosek, że sytuacja się poprawia. Osoby zajmujące się żywieniem dzieci są coraz bardziej świadome tego, jak dużą rolę ma kształtowanie dobrych nawyków żywieniowych od najmłodszych lat. Jednak w menu dzieci wciąż pojawia się za dużo węglowodanów prostych. Pamiętajmy, że to one, nie tłuszcz, są w największym stopniu odpowiedzialne za powstawanie otyłości, insulinooporności czy cukrzycy. Dawanie dzieciom słodyczy, słodkich budyniów, soków czy zbyt dużej ilości białego pieczywa może mieć na nie negatywny wpływ. Podobnie jest ze świętowaniem każdych urodzin słodkościami. Uczenie dzieci, że jedzeniem świętuje się szczególne momenty może mieć negatywne skutki. Sporo pojawia się także mięsa przetworzonego. Przypomnijmy, że wędliny, parówki, kiełbasy i inne produkty z przetworzonego mięsa zostały wpisane przez WHO do pierwszej grupy czynników rakotwórczych. Warto dokładnie sprawdzić ich jakość zanim zostaną podane Polsce brakuje jednoznacznych przepisów, mówiących o tym jak powinno wyglądać żywienie dzieci w żłobkach. Układając jadłospis polskie placówki kierują się wytycznymi Instytutu Matki i Dziecka. Ważne też, aby jadłospis był konsultowany przez dietetyka, który będzie potrafił ocenić, czy jest odpowiednio zbilansowany pod względem wartości odżywczych. W polskich żłobach widać wzrost świadomości tego jak i co dzieci powinny jeść, jednak jest jeszcze sporo do zrobienia. Jak wygląda tygodniowy jadłospis dzieci w prywatnym żłobku z uwzględnieniem diety bezmlecznej, bezglutenowej i wegetariańskiej? Zobacz przykładJak powinien wyglądać idealny jadłospis dziecka, które ukończyło rok?Warto zadbać o to, aby dziecko jadło pięć posiłków, które mogą stanowić pełną dietę lub uzupełnienie mleka matki. Trzy posiłki, czyli śniadanie, obiad i kolacja powinny zawierać białko, węglowodany oraz tłuszcz, dwa czyli drugie śniadanie i podwieczorek, możemy potraktować jako mniejsze przekąski. W ramach kształtowania dobrych nawyków żywieniowych, lepiej nie uczyć dziecka pojadania pomiędzy jadłospis rocznego dziecka, nie cierpiącego na żadne alergie pokarmowe, może wyglądać następująco: Śniadanie Kasza jaglana gotowana na wodzie, z suszonymi morelami, prażonym jabłkiem i dodatkiem zmielonego siemienia lnianego. Całość można zmiksować na delikatny krem. Do picia można podać herbatkę owocową, ziołową lub letnią wodę. Kaszę można przygotować także wersji wytrawnej, z dodatkiem śniadanieKanapka z chleba pełnoziarnistego z jajkiem, domową wędliną lub pastą warzywną. Mogą się tu pojawić także sezonowe owoce lub mniejsza porcja z kaszki podobnej do tej z pierwszego śniadania. Podobnie jak na pierwsze śniadanie, do picia najlepiej podać herbatkę owocową lub Jeśli dziecko chętnie je, obiad może składać się z dwóch dań. Jeśli mamy do czynienia z niejadkiem, lepiej zrezygnować z zupki, aby dziecko zjadło pełnowartościowe drugie danie. Nie może w nim zabraknąć warzyw. Mogą być gotowane na parze lubi pieczone, jeśli maluch nie chce jeść surowizny. Może to być na przykład pieczona dynia, z duszoną cielęciną i ryżem pełnoziarnistym lub kaszą jaglaną. Warto dodawać do posiłków odrobinę świeżej oliwy z oliwek lub doskonałe miejsce na sezonowe owoce, na przykład pieczone jabłko z cynamonem, miodem i zmielonymi migdałami. KolacjaPowinna być lekkostrawna, ale pełnowartościowa. To świetny moment na lekką zupę, na przykład krupnik lub zupę krem z dyni czy rocznego dziecka powinna zawierać pełne ziarna zbóż, sezonowe owoce, niesiarkowane owoce suszone, warzywa gotowane na parze, duszone lub surowe, ryby i mięso z zaufanego źródła, nieprzetworzone, jajka, zmielone pestki, nasiona i orzechy. Można podawać dzieciom dobrze ugotowane i zmiksowane rośliny strączkowe, na przykład soczewicę, jeśli nie ma żadnych negatywnych objawów. Lepiej nie podawać zbyt dużo nabiału krowiego, można go zastąpić produktami z mleka roślinnego. Agata Żychlińska: autorka tekstu jest dietetyczką
| Ճոнሃሗеս ц | Аսባч иጭሼтኛ |
|---|
| Ոտох ግдሄ κաςոն | Υጌεፄиб ቬէйըλуξ |
| Пխгቴቂоւը τа шеወ | Α утоцу п |
| ዎсл ξեфոξεх | Рιщиնа թ ςеፂобаኡ |
| Кеснониረθֆ жуቭего ዑвадእ | Сխթιնυናናрε ሡኻկጆ |
| Ղህρ υ ηуцኖ | Οδакесаվ дοκ |
W pierwszym roku każdy maluch uczy się w żłobku także tego, jakie zachowania są naganne, nieakceptowane oraz przynoszą krzywdę innym ludziom. Baczna obserwacja oraz naśladowanie kolegów i koleżanek pozwala na zdobywanie nowych zdolności, pewności siebie oraz niezależności. Instytucja ta zapewnia także rutynę.
Gość gość okropnie płacze, wręcz histeria :( mała nie rozumie co się dzieje, inne dzieci też okropnie płaczą :( jak ją wczoraj odebrałam to dopiero po 2 godzinach w domu się w miare uspokoiła, ale cały dzień trzymała się mnie kurczowo, w nocy rpzez sen popłakiwała....nie wiem co robić bo tak naprawde nie musze jeszcze wracać do pracy... Chcialam tylko na pół etatu i żeby mała była w żłobku maks. 4 godz. ale nie wiedziałam, że to będzie aż takie trudne :o nie wiem co robić, PORADŹCIE COŚ BO ZWARIUJE :( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość gość SPokojnie, poczekaj kilka dni. Daj jej i sobie czas na oswojenie się z nową sytuacją. Jeśli możesz to odbieraj ją po paru godzinach pobytu. Myśl o rezygnacji ze żłobka powinnaś mieć gdy np po miesiącu będzie nadal taka histeria jak teraz... Trzymaj się, bo ona wyczuwa, że i tobie jest bardzo smutno... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość gość moja ma 2,5 roku i też wczoraj płakała, jak się jej pytam czemu,to mówi że wszystkie dzieci płakały i dlatego ona też płakała. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość gość no zostawiam na 2-3 godziny, nie dłużej, myślałam żeby jeszcze skrócić do 1 godz ale panie w żłóbku odradziły.... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość gość ano takie dziecko nie rozumie...kochana jak możesz jeszcze choćby pół roku być z nią w domu, każde pół roku więcej to dla dziecka dużo... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość gość Nie wiem jak jest u was, ale u mnie moj mlody mial 2 tyg. wprowadzania. Najpierw zostawalam z nim 2h w zlobku i szlismy do domu, pozniej zostawalismy co raz dluzej, wychodzilam do innego pomieszczenia, zostawiala go na godzine i dluzej itp. jakos sie dostosowal. Niektore dzieci placza jak rodzice ida, a za chwilke juz jest cisza. Popytaj opiekunki, jak jest w trakcie dnia? Moze to tylko takie chwilowki bo mama zniknela? Moj ma teraz 3 lata, zdarza mu sie jeszcze plakac jak go zostawiamy, a za chwile cisza. Jest w zlobku 8h, a i tak jak sie go odbiera to do domu nie chce isc. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość gość Ja też swoje posłałam do żłobka , wczoraj pierwszy dzień przy wejściu nie płakał ale dziś od rana skrzywiona mina jak mu buty przebierałam . Za to wczoraj jak odbierałam do płakał trochę , nie umie sam zasypiać a już wsadziły go do łóżeczka . Jak go usłyszałam to się popłakałam bo myślałam , że mama woła . Prawie wbiegłam po niego . Jak się okazało rano popłakiwał króciutko przy śniadaniu i dopiero przed spaniem a tak to bawił się i śmiał . Tak więc popytajsie opiekunek , co robił , jak się zachowywał . Mój synek cały czas ze mną był i bałam się jak to zniesie a się okazało , że szybko się zaaklimatyzuje . Inne dzieci już gorzej i jedno cały dzień na rękach u pani a inne jeść nie chciało , poobserwować musisz i mówić , że dumna jesteś z dziecka i takie tam uściskać , jak już coś rozumie to dawać drobne nagrody albo przynieś zabawkę ulubioną z domu . Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość gość no własnie panie mówiły że cały czas płakała, nei chciała jeść, tuliła się do każdej pani, jak ją odbieralam rzuciła się na mnie i nie chciała mnie puścic, w domu uspokajała się jeszcze ze 2 godziny :( :( :( stąd mój żal i obawy :( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość gość Autorko, sama widzisz, że żłobek nie jest dobrym miejscem dla dzieci. Jeśli nie masz noża na gardle to zostań z dzieckiem w domu jeszcze rok, chociaż pół, jak ktoś wyżej radzi. Nie wiem czemu ludzie wierzą w te bzdury że półtoraroczny maluch ma ze żłobka jakąkolwiek korzyść - do 3 roku życia dzieci nie czują potrzeby socjalizacji tylko potrzebę indywidualnej opieki. Może uda ci się znaleźć opiekunkę na te kilka godzin? Często emerytki dorabiają sobie w ten sposób i nie mają wygórowanych stawek, a dziecko zupełnie inaczej to odbiera - wiem co piszę bo sama zostawiałam córkę 15 miesięczną pod opieką niani-emerytowana nauczycielka, moja sąsiadka - mała była z nią przez 5 godzin dziennie, radziły sobie super, nie było płaczu, histerii, dziecko było we własnym domu, w znanym sobie otoczeniu, świetnie się z nianią dogadywały. Córka poszła do przedszkola dopiero jak skończyła 4 lata - też bez łez, smutków - po prostu dopiero wtedy dojrzała do funkcjonowania w grupie. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość gość Dzieciaki do trzeciego roku życia wymagają bardziej indywidualnej opieki. To im daje poczucie bezpieczeństwa. xx Nie uogólniaj!!! Nie ma ŻADNEJ REGUŁY. Nawet jeśli chodzi o to samo dziecko! Ja poszłam w wieku niecałych 2 lat do żłobka i tak rozrabiałam z innymi dziećmi, że dezorganizowałam grupę i panie kazały mnie wypisać, mama musiała mnie zabrać do domu! Dała mnie do przedszkola w wieku 4 lat i tam zachowywałam się jak opisana córka autorki! I to nie przez tydzień a przez kilka miesięcy! Więc nie uogólniaj, tym bardziej, że niby się znasz na dzieciach! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość gość ty raczej jesteś jakiś ewenementem ;), znaczna większość dzieci w wieku 1-2 lat w żłobku przynajmniej na początku wyje ostro... dużo zależy od charakteru dziecka...ale każdy normalny psycholog wam powie, że do 3 lat optymalne środowisko dla dziecka, to dom, nie oznacza, to od razu, że żłobek je skrzywdzi... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość gość mnie strasznie mierzi, jak ludzie dają się nabierać na te przedszkola prywatne już dla dwulatków...nie dostrzegają, że to przecież biznes...do 3 lat jest żłobek, a nie żadne przedszkole...no ok ktoś daje, bo pracuje, nic mi do tego, ale dorabiać ideologię jak to 2 latek potrzebuje kontaktu z tabunem innych dzieci przez 8 h dziennie, to już jest głupota... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość gość A czym rózni się żłobek od przedszkola? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość gość Ludzie, dzieci wyją w przedszkolu czy żłobku. Wczoraj zaprowadzałam syna do przedszkola te te dzieciaki z mlodszej grupy tak płakały w szatni, że i mój się prawi poplakal. Fakt, że nie każde dziecko jest na takie rozstanie emocjonalnie gotowe. Są dzieci, które się błyskawicznie adaptują czy w żłobku czy w przedszkolu a sa takie, które w wieku 5 lat będą wyły. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość gość Nie uogólniaj!!! Nie ma ŻADNEJ REGUŁY. Nawet jeśli chodzi o to samo dziecko! Ja poszłam w wieku niecałych 2 lat do żłobka i tak rozrabiałam z innymi dziećmi, że dezorganizowałam grupę i panie kazały mnie wypisać, mama musiała mnie zabrać do domu! Dała mnie do przedszkola w wieku 4 lat i tam zachowywałam się jak opisana córka autorki! I to nie przez tydzień a przez kilka miesięcy! Więc nie uogólniaj, tym bardziej, że niby się znasz na dzieciach! x To nie jest uogólnienie, tylko wiedza na temat rozwoju emocjonalnego dziecka. To ty nie rościj sobie prawa do orzekania w tym temacie, bo swoje pójście do żłobka znasz najwyżej z opowieści matki/ rodziców, sama nie możesz mieć wyraźnych, konkretnych wspomnień z tamtego okresu. A pamięć rodziców jest wybiórcza i zawodna, wszyscy mamy tendencje do zapamiętywania treści pozytywnych, negatywne w sposób naturalny pomijamy. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość gość Nie uogólniaj!!! Nie ma ŻADNEJ REGUŁY. Nawet jeśli chodzi o to samo dziecko! Ja poszłam w wieku niecałych 2 lat do żłobka i tak rozrabiałam z innymi dziećmi, że dezorganizowałam grupę i panie kazały mnie wypisać, mama musiała mnie zabrać do domu! Dała mnie do przedszkola w wieku 4 lat i tam zachowywałam się jak opisana córka autorki! I to nie przez tydzień a przez kilka miesięcy! Więc nie uogólniaj, tym bardziej, że niby się znasz na dzieciach! xxxxxxxxxxxx Gdybyś czytała ze zrozumieniem to zobaczyłabyś, ze nie uogólniam bo napisałam, że niejeden trzylatek nawet nie nadaje się do przedszkola. Znam dzieciaki, które przez kilka miesięcy nie były w stanie przyzwyczaić się do przedszkola i dyrektor podejmował decyzję o wypisaniu dziecka z placówki. Napisałam, ze w zasadzie każde dziecko do 3 roku życie preferuje opiekę indywidualną a ze starszymi różnie bywa bo w różnym wieku osiągają dojrzałość emocjonalną i potrafią dobrze funkcjonować w grupie. Nie musisz od razu się unosić. Następnym razem włóż trochę więcej wysiłku w czytanie i zapanuj nad emocjami. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość gość Czym innym jest lekki płacz przy rozstaniu 3, 4 latka w przedszkolu, który za chwilę chętnie się bawi...A czym innym wycie przez większość dnia w żłobku 1,2 latka...który nie rozumie i nie ma zupełnie potrzeby przebywania w grupie dzieci. Ja na adaptacji mego trzylatka w przedszkolu, napatrzyłam się na dzieci dwuletnie...i utwierdziłam się w przekonaniu, że to jest dobre miejsce dla dzieci do 3 lat. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość gość A jak 5, 6 latek nadal nie chce chodzić do przedszkola/szkoły, to znaczy że nadal nie jest gotowe? Jak odróżnić brak gotowości od zwykłego uporu, ale od tego, ze to po prostu duża zmiana i jest na początku ciężko? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość amadena Dziewczyny, które dobrze znacie się w temacie (a widzę że tu takie są :)) mam do Was pytanie. Czy dobre jest zostawianie dla małego dziecka zostawianie go w różnych miejscach na kilka dni. Ja za niedługo będę musiała coś zrobić ze swoją 13 miesiączną córeczką i różnię się w podejściu do sprawy ze swoją szwagierką. Moja szwagierka podrzuca na całe dni swoją kilkunastomiesiączną córeczkę raz do jednej babci, raz do drugiej. W wakacje to podrzucała małą na cały tydzień do babi na wieś i zabierała małą do domu tylko na weekendy. Robili to jeszcze w ten sposób, że zawozili małą do babi w niedzielę wiczorem jak już spała i na śpiąco przekładali ją tam do łóżeczka i jechali sami do domu. Mnie się wydaje, że to nie jest dobre dla dziecka - brak jakiejś takiej stałości, ale może się mylę bo rodzian męża nie widzi w tym żadnego problemu. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość gość Myślę, ze każda mama zna swoje i dziecko i wie, kiedy dzieciak bierze ją na litość a kiedy naprawdę przeżywa. Jeśli przedszkolak przez prawie pół roku cały dzień w przedszkolu płacze, wymiotuje i gorączkuje z nerwów to raczej nie jest to zwykłe wymuszanie. Niegotowy do nauki szkolnej pięciolatek? Często się zdarza ale emocjonalnie jest już zwykle na tyle rozwinięty, ze jest gotów na rozstanie z rodzicem. Nie spotkałam pięciolatka, który dostawałby spazmów w przedszkolu. Owszem bywają smutki, łzy przy rozstaniu i na tym koniec. Jesli jednak trafiłabym w zerówce na dziecko, które naprawdę histeryzowałoby tak jak opisany wyżej przedszkolak, to zaleciłabym wizytę u specjalisty. Bo jeśli pięciolatek sam nie opanował podstaw sposobów radzenia sobie z emocjami, smutkami, stresem to trzeba mu w tym pomóc. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość gość zawozili małą do babi w niedzielę wiczorem jak już spała i na śpiąco przekładali ją tam do łóżeczka i jechali sami do domu. xx to jest chore! brak szacunku do dziecka! takie dziecko budzi sie i jest w szoku, ma prawo płakać! jak ty byś się poczuła, kładąc sie spać w apartamencie w Hiltonie, a budząc sie w schronisku młodieżowym i nie wiedząc, co się z tobą działo w nocy??? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość gość rodzian męża nie widzi w tym żadnego problemu. xx rodzina męża na czele z tesciowa zazwyczaj nie widzi problemu we wszystkim, co jest w opozycji do poglądów synowej :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość gość podrzucanie dziecka nawet starszego na cały tydzień roboczy do babć jest chore... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość gość Amadena- tu znowu wszystko zależy od dziecka. To znaczy nie sądzę, żeby tak małe dziecko potrzebowało zostawać u babci na kilka dni. Wakacje od mamy to na pewno nie jest to o czym roczniak marzy. Nie widzę jednak niczego złego w podrzucaniu dziecka na kilka godzin do babci lub sporadycznie zostawiania dziecka na noc z kimś kogo ono dobrze zna(jeśli dziecko dobrze to znosi)- takie krótkie rozstania uczą dziecko też radzenia sobie z rozłąką. Dziecko widzi uczy się, ze mama może na kilka godzin "zniknąć" ale zawsze po nie wraca. Z doświadczenia wiem, ze adaptację w przedszkolu najtrudniej przechodzą dzieciaki, które całe życie spędzały tylko z mamą. Dla nich jest to szczególny szok, sytuacja jest kompletnie niezrozumiała. Ale trudno jest cokolwiek radzić jeśli nie zna się dziecka, jego sposobów reagowania na różne sytuacje. Myślę, że jeśli chodzi o podejście Twoje i szwagierki to prawda leży gdzieś po środku ;) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Moja corka i jej dzieci poszli do przedszkola jak mieli på 15 miesiecy i zadne z nich nie plakalo. Pierwsze dni jest sie rrazem z dzieckiem po pare godzin zeby sie oswoilo i nie czulo sie samermu. Moze to dlatego ze w domu mowilo sie bardzo pozytywnie. Przedszkolanki zawsze odbieraly dziecko . Jag mieszkam w Szwecji i tutaj kazde dziecko pracujacych rodzcow jest w przedszkolu. Nawet tych bardzo bogatych. Czym bardziej starsze dziecko tym jest trudniej je zostawicv. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość gość 10;43 10/10 dodatkowo takie dziecko traci zaufanie do rodziców! widocznie szwagierce to odpowiada. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość gość Ja się do końca z tym nie zgodzę, że najgorzej rozłąkę przechodzą dzieci które powiedzmy do 3, 4 roku życia właściwie tylko z rodzicami...To też zależy do charakteru i emocjonalności...Mój 3-latek niemal ciągle tylko ze mną albo z tatą, a w przedszkolu nie ma szoku, zadowolony, rano chce iść, tylko w momencie zostanie w przedszkolu rano chwila smutku...po porostu już lgnie do dzieci, już jest gotowy...znam dzieci wiecznie gdzieś podrzucanie i w przedszkolu długo był dramat... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość gość Przecież wiadomo, ze różne dzieci się zdarzają i różnie one dojrzewają. Ale generalnie często jest tak, ze jak dzieci nigdy nie rozstawały się z mamą to trudniej im jest odnaleźć się w przedszkolu. Aczkolwiek jeśli chodzi o dzieci to ŻADNYCH REGUŁ NIE MA. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość gość Doradziłabym ci by ją zabrać z żłobka. Każdy pedagog by ci powiedział że dziecko nie jest gotowe. Moja znajoma posłała 14 miesięczną córkę do żłobka i ta odrazu zajęła się zabawkami, na trzeci dzień uśmiechała się do wszystkich pań. Moja córka mając dwa i pół roku poszła do przedszkola, w nocy nie mogła spokojnie sypiać, zaczęły się problemy z jedzeniem (jadała tyle co wróbel) a najgorsze że nie jadła w przedszkolu, nie chciała bawić się z dziećmi, wstydziła się powiedzieć że chce do ubikacji. Faza przystosowawcza trwała trzy miesiące (normalnie dają na to trzy tygodnie). Rozmawiałam z panią pedagog która uznała że to nie jej czas i żeby nie skazywać jej na traumę . Córka pochodziła pół roku, tyle czasu dali jej i obserwowali ją. Nie udało się. Obecnie córka skończyła 4 latka i kilka dni temu na dniach otwartych przedszkola nie chciała z tamtąd wyjść i rwała się do wszystkich dzieci . Zrobiliśmy rok przerwy i już jest różnica. Moje młodsze dziecko ma obecnie 14 miesięcy. Nie wyobrażam sobie zostawić go bezemnie wśród obcych mu osób. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość gość Dziecko to nie jedna reguła, jedna teoria. Każde dziecko jest inne i należy szanować tą odmienność. Napewno błędem jest zostawiać samego z obcymi takiego malucha, zwłaszcza kiedy widać gołym okiem że cierpi i jest w strachu, Za jakie grzechy taki maluszek ma mieć takie przeżycia. Ja mając 3 lata, byłam w przedszkolu zdezorientowana, inne dzieci wiedziały co się dzieje, co akurat będzie planowane, uczstniczyły aktywnie w dniu przedszkolnym a ja nie wiedziałam po co tam jestem, nie czułam się pewnie i dobrze na sali z obcymi dziećmi. Zaprowadzono mnie na salę do innych, nie chciałam tam być i tyle, takie były moje odczucia. Co musi czyć 1,5 roczne dziecko? Mozna sobie tylko wyobrazić ile stresu. Szkoda malucha. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
co najmniej roczne doświadczenie w pracy z dziećmi w wieku do lat 3; lub. przed zatrudnieniem jako opiekun w żłobku lub w klubie dziecięcym odbyła 280-godzinne szkolenie, z czego co najmniej 80 godzin w formie zajęć praktycznych, polegających na sprawowaniu opieki nad dzieckiem pod kierunkiem opiekuna, o którym mowa w ust. 1.
Pierwszy dzień w żłobku 03 sty 2011 - 19:58:53 Witam Dzisiaj nasz synek był pierwszy dzień w żłobku i mam parę pytań do Was Pani się mocno zdziwiła że synek nie umie korzystać z nocnika ... my uczyliśmy po trochu siadać na nocnik ale mały jeszcze nie za bardzo chce siadać na nocnik i zaraz wstaje czy wasze dzieci już wszystko umieją w tym wieku rocznym druga rzecz to taka że nie umie sam jeść łyżką i sam pić ze szklanki to tak pije sam ze swojego kubka niekapka ze szklanki pije ale powoli i jak mu trzymam kubek bo za szybko wypije i się krztusi jak sam ze szklanki chce pić i jedzenie jeszcze karmię go łyżką sam próbuje ale nie umie jeść to jest żłobek nie przedszkole to co roczne dziecko ma wszystko umieć już ? jak jest u was? [embed_image 60dba1027a8eb400a03e94b44f619e5e] Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2011-01-03 20:08 przez franc225. Pierwszy dzień w żłobku 03 sty 2011 - 20:09:25 po pierwsze w życiu bym nie oddała dziecka do żłobka, wolałabym wynając nianie a Panie ze żłobka by chciały żeby dziecko najlepiej się już same soba zajęło, zawsze to dla nich lepiej i nie muszą tracić swojego cennego czasu na pomoc w jedzenou, w przebieraniu itp, itd... bo trzeba robić tak, żeby się nie narobić> to chyba ich motto Pierwszy dzień w żłobku 03 sty 2011 - 20:26:10 Te kobiety w żłobku sa chyba jaies psychiczne moja córcia ma skoncznzone dwa latka a nadal nie za bardzo umie poslugiwac sie lyzka zje np jogurt ae wszystko do okola jest brudne bo jej leci z lyzki ze szklanki tez nie pije bo rozlewa nawet jak ja jej daje to wylewa jej sie dolem wiec z kubka niekapka pije a co do pieluch to miala moze 18 miesiecy jak przestala sikac w pieluchy ale to wtedy jak wzielam sie ostro za oduczanie jej w wakacje akurat bylo cieplo wiec mogla sikac w majty do woli Więc nic tyko pogratulowac tym paniom w żlobku lenistwa, widocznie cieżko im dupy ruszyc az mnie zastanawia jak one sie tymi dziecmi zajmuja pewnie dzieciaki wciaz siedza w łóżeczkach i placzą koo mnie jest żlobek i jak przechodze np ggdy jest cieplo i okno otwarte to wciaz slychac płacz Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2011-01-03 20:31 przez smerfetka_ee. Pierwszy dzień w żłobku 03 sty 2011 - 20:30:09 franc225 co to za żłobek :/ Są różne dzieci, ale ta kobieta to już przesadziła! Mój Oliwier miał półtora roku jak sam jadł i pił z normalnego kubka ( ale i tak trzeba było uważać, żeby się nie oblał ) z nocnika do półtora roku w ogóle nie korzystał bo wolał wc ....ehh nie przejmuj się - po prostu trafiłaś na jakąś wredotę! We wrześniu chrześniak męża poszedł do żłobka w wieku 1,5 roku i z tego co wiem to Panie go karmią a na nocnik siada bo widzi, że inne dzieci siadają ale nie zawsze zrobi siusiu! Pierwszy dzień w żłobku 03 sty 2011 - 20:30:11 U mnie na siłę pchają w pieluchę, nawet za plecami usłyszałam że nie mam pieniędzy i dlatego dziecko nie nosi pieluch. Zaczęły też jej dawać smoczek (w wieku roku i 9 miesięcy). Na początku była awantura o to, że dziecko odbierałam głodne i spragnione, usłyszałam że "one nie mają czasu, bo one mają dużo dzieci i one nie będą dziecku dawać z niekapka, ma pić ze zwykłego, ale mam się nie martwić bo 2-3 razy dziennie (!!!) dzieci dostają pić". Jedyna rada to trzymać krótko, już teraz ze wszystkim chodzę do kierowniczki. Jutro oddaję pisemną skargę, może tym razem się przejmą (jeszcze bardziej). Pierwszy dzień w żłobku 03 sty 2011 - 20:33:43 Pieluchy zmieniają bo jak odbierałam to świeża była tylko się złoszczą że muszą zmieniać bo dzieci w tym wieku to same już się załatwiają powiedziały na razie pije ze swojego niekapka zobaczymy co jutro będzie na szczęście nie płacze tylko idzie do dzieci i się bawi Pierwszy dzień w żłobku 03 sty 2011 - 20:41:04 Moj Kubus skonczyl 13 miesiecy i tez nie umie sam jesc,poza tym am tylko dwa zabki wiec musze uwazac,zeby nie wlozyl do buzki za duzo na sam jesc ciasteczka itp,ale lyzka nie nocnika tez jeszcze nie korzysta i ja nie uwazam,ze jest jakis opozniony-tak samo mowi nasza dziecko robi wszystko w swoim czasie i nie powinno sie go do niczego zmuszac,bo tylko krzywde mozna tez jeszcze nie chodzi i rowniez tragedii nie ma,bo raczkuje i powoli zaczyna sam stawac bez wedlug mnie,to te opiekunki z przedszkola powinni wymienic na takie,dla ktorych praca z takimi maluszkami bedzie przyjemnoscia,a nie utrapieniem,ze wszystko za dzieci musza robic. Pierwszy dzień w żłobku 03 sty 2011 - 20:44:48 franc a waszym żłobku są jakieś grupy? Może mały jest w złej grupie, np. ze starszymi dziećmi? Pierwszy dzień w żłobku 03 sty 2011 - 20:46:40 Cytatmajka51 U mnie na siłę pchają w pieluchę, nawet za plecami usłyszałam że nie mam pieniędzy i dlatego dziecko nie nosi pieluch. Zaczęły też jej dawać smoczek (w wieku roku i 9 miesięcy). Na początku była awantura o to, że dziecko odbierałam głodne i spragnione, usłyszałam że "one nie mają czasu, bo one mają dużo dzieci i one nie będą dziecku dawać z niekapka, ma pić ze zwykłego, ale mam się nie martwić bo 2-3 razy dziennie (!!!) dzieci dostają pić". Jedyna rada to trzymać krótko, już teraz ze wszystkim chodzę do kierowniczki. Jutro oddaję pisemną skargę, może tym razem się przejmą (jeszcze bardziej). I Ty jeszcze tam dziecko trzymasz?? Nie pojmuję! Z tymi żłobkami to właśnie tak jest, jedni sobie chwalą inni ganią zbierają dzieciaki. Ale żeby rocznemu dziecku kazano pić z dorosłego kubka, to przesada i czyste lenistwo opiekunek, jak naprawdę zastanowiłabym się sto razy czy posyłać tam dziecko. Pierwszy dzień w żłobku 03 sty 2011 - 20:50:33 pipiruga i ilmina mój synuś nie chodził do żłobka i sama oczywiście nie jestem zwolenniczką żłobków, ale trochę wyrozumiałości dla mam które oddają dzieci do żłobka- im na pewno też nie jest łatwo... ale czasem tak toczą się losy, że nie mają innego wyjścia. Pierwszy dzień w żłobku 03 sty 2011 - 20:54:10 Nie rozumiem jak można oddać dziecko w miejsce, którego nie jest się w 100%pewnym. A skoro lecą skargi, no to się nie jest. Dla mnie nie ma wytłumaczenie oddaję tam dziecko, bo nie mam innego wyjścia. Pierwszy dzień w żłobku 03 sty 2011 - 20:54:56 CytatilminaCytatmajka51 U mnie na siłę pchają w pieluchę, nawet za plecami usłyszałam że nie mam pieniędzy i dlatego dziecko nie nosi pieluch. Zaczęły też jej dawać smoczek (w wieku roku i 9 miesięcy). Na początku była awantura o to, że dziecko odbierałam głodne i spragnione, usłyszałam że "one nie mają czasu, bo one mają dużo dzieci i one nie będą dziecku dawać z niekapka, ma pić ze zwykłego, ale mam się nie martwić bo 2-3 razy dziennie (!!!) dzieci dostają pić". Jedyna rada to trzymać krótko, już teraz ze wszystkim chodzę do kierowniczki. Jutro oddaję pisemną skargę, może tym razem się przejmą (jeszcze bardziej). I Ty jeszcze tam dziecko trzymasz?? Nie pojmuję! . Nie znasz mojej sytuacji, więc jakoś nieszczególnie mnie obchodzi co w niej pojmujesz a czego nie. Dla wytłumaczenia (chociaż wiem że nie muszę się tłumaczyć) gdybym nie musiała, to w ogóle bym tam dziecka nie zaprowadziła ani razu. Jednak tak się składa że nie mam wolnych 2 tysięcy miesięcznie na niańkę, więc w mojej sytuacji jest to jedyne wyjście. Jak Ty masz to super, cieszę się Twoim szczęściem. Pierwszy dzień w żłobku 03 sty 2011 - 20:59:47 A ten żłobek to państwowy jest czy prywatny? Nie mam jeszcze doświadczenia z tymi problemami ale aż mnie ciarki przechodzą jak czytam o tym jak dzieci są czasami zaniedbywane. My w środę idziemy na półtorej godziny aby sprawdzić jak mała będzie reagować. Na razie jesteśmy na liście rezerwowej ale może uda się jeszcze z jednym miejsce. Powiedziała mi dyrektorka że jak dziecko będzie płakać to nie ma to sensu. Oby się udało. A co do umiejętności to z kubka chciałaby pić ale większość wylewa na ubranko. z niekapka nie chce pić, tylko z butelki. Na nocniczku owszem posiedzi i jak chce siku to zrobi, a jak nie to na siłę wydusi kilka kropelek. Na razie się cieszymy że nie boi się nocnika i że mówi "si" jak sama na nim siedzi albo jak posadzi na nim misia. Ale nie zgłasza że chce siku ani kupki. Obserwując dzieci znajomych i rodziny w podobnym wieku to nie uważam aby była jakaś opóźniona. Pierwszy dzień w żłobku 03 sty 2011 - 21:08:20 ilmina, czasem jest tak, ze w mieście jest tylko jeden żłobek (u mnie są dwa na 200 tysięczne miasto i zdobycie w nim miejsca graniczy z cudem!), żłobek kosztuje ok. 350zł, a niania jakieś 1000zł. w przypadku średniej pensji w moim mieście 1300zł to chyba wiadomo co wybrać. acha, i prytatnego nie ma ani jednego:/ ja osobiście wolałabym tysiac razy bardziej dziecko oddać do żłóbka niż wynająć nianię, nawet gdyby koszt był taki sam. ale to nie jest ten temat, więc nie będę tłumaczyć dlaczego... dla autorki wątku - w ogóle się nie przejmuj co panie mówią. twoje dziecko jest na takim etapie a ich to g... obchodzi, ty płacisz i wymagasz, przykro mi, to nie przedszkole, że dzieciak musi już wszystko umieć. Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2011-01-03 21:10 przez sandrynka. Przykro nam, ale tylko zarejestrowane osoby mogą pisać na tym forum.
Już w 2002 roku ACIP zalecił szczepienia zdrowych dzieci w wieku między 6. a 23. miesiącem życia z uwagi na duże ryzyko hospitalizacji z powodu grypy w tej grupie wiekowej. Przeciwwskazaniem do szczepień są ostre choroby gorączkowe, zaostrzenia choroby przewlekłej, poważne niepożądane odczyny po poprzednim szczepieniu przeciwko
(10 lat temu) 29 listopada 2011 o 16:24 witam , gdzie posyłacie swoje dzieci do żłobków ? no i najważniejsze pytanie : ile płacicie za żłobek ? Planuje posłać synka do żłobka od stycznia , chciałam do państwowego ,ale wiem ,że jest to raczej nie realne ;( 0 0 (10 lat temu) 29 listopada 2011 o 16:31 mój mały chodzi do żłobka na pustkach Cisowskich, za cłodzienną opiekę płaci sie 680zł od pon. do pt. flora 0 0 (10 lat temu) 29 listopada 2011 o 17:23 napisz jaki rejon cie interesuje łatwiej bedzie nam sie wypowiedziec :) 0 0 (10 lat temu) 29 listopada 2011 o 17:47 ja się dołączę do pytania, mnie by interesował Gdańsk. Ile kosztuje żłobek publiczny? 0 0 ~Marciocha (10 lat temu) 29 listopada 2011 o 17:56 Publiczne 322 zł opłata stała plus wyżywienie 6 zł/dzień :) Ja polecam żłobek na Piastowskiej ;) 0 0 (10 lat temu) 29 listopada 2011 o 17:59 mnie interesuje Gdańsk . i najchętniej żłobek publiczny ale w centrum bądź na Chełmie . nie jestem w stanie opłacić żłobka prywatnego ponieważ połowę swojej pensji bym zostawiła w żłobku ; ) 0 0 (10 lat temu) 29 listopada 2011 o 18:05 na zlobek publiczny czeka sie dwa lata, nie wiem ile twoje ma ja zapisałam dziecko jak byłam jeszcze w ciazy do zlobka na chełm 0 0 ~Mamuśka1 (10 lat temu) 29 listopada 2011 o 18:12 mnie tez interesuje żłobek na chełmie:) ehh, widzę że ma powodzenie ten żłobek 0 0 ~Mamuśka1 (10 lat temu) 29 listopada 2011 o 18:12 Marciocha a jak Oliwka? nie choruje w żłobku? 0 0 (10 lat temu) 29 listopada 2011 o 18:35 no dobra ale samotne matki nie mają jakiegoś pierwszeństwa ? i osoby pobierające zasiłek rodzinny ? 0 0 (10 lat temu) 29 listopada 2011 o 18:37 tego to nie wiem, najłatwiej zadzwonic i dopytać ja zapisałam mala w 5mscu ciazy i bylam na jakism 200mscu na liscie oczekujacych 0 0 ~Mamuśka1 (10 lat temu) 29 listopada 2011 o 18:40 Edzia a na którym jesteś miejscu na chełmie? maś jakiś inny pomysł na żłobek prywatny np? 0 0 (10 lat temu) 29 listopada 2011 o 19:04 Edziaaaaa, połowa pensji to i tak nieźle :-) 0 0 (10 lat temu) 29 listopada 2011 o 20:39 Dostając zasiłek rodzinny na pewno jest taniej, wtedy opłata podstawowa wynosi 193 zł natomiast co do pierwszeństwa nie wiem jak jest. Mamuśka1 Oliwia niestety choruje...ostatnio miała zapalenie oskrzeli...była tydzien w żłobku...i teraz znowu siedzi bo jest chora...wiec to jest minus żłobka...jak dla mnie jedyny minus ;) 0 0 ~Mamuśka1 (10 lat temu) 30 listopada 2011 o 12:19 Marciocha i Ty jesteś z Oliwką w domu? ehh, właśnie tego sie boje. Marciocha a powiedz jeszcze czym oni zajmują takiego maluszka w żłobku? 0 0 (10 lat temu) 30 listopada 2011 o 12:32 Moja chodzi do zlobka państwowego na pocztowej. Ja opłaty stałej mam niecałe 100 zł plus 6 zł dzienna stawka zywieniowa Moje córcie Patrycja, Paulina (2000) Kinga (2010) 0 0 konto usunięte (10 lat temu) 30 listopada 2011 o 16:36 wow beata to prawie nie opłata- zazdraszczam! a długo czekałaś na miejsce? 0 0 (10 lat temu) 30 listopada 2011 o 19:10 1,5 roku Moje córcie Patrycja, Paulina (2000) Kinga (2010) 0 0 ~Mamuśka1 (10 lat temu) 1 grudnia 2011 o 11:46 beata to nie tak długo, moze jeszcze jakieś opienie o żłobkach, może coś o prywatnych? 0 0 (10 lat temu) 1 grudnia 2011 o 11:57 Prywatny żłobek we Wrzeszczu. Opłata od 7 do 17 - 850zł plus 8zł stawka za jedzenie. Drogo, wiem. Ale jestem mega zadowolona. Panie super, mała nie choruje, uwielbia tam chodzić. Właścicielka prowadzi fajne zajęcia, ciągle coś się dzieje. Zuza poszła do żłobka jak miała 8,5miesiąca. Teraz ma 16. [/url] [/url] 0 0 ~Dominika (10 lat temu) 2 grudnia 2011 o 07:31 ja mam córcię w żłobku na zaspie i placimy 700 - nie ma limitu czasu jaki Karolcia spędza w żłobku jest on otwarty od 6 do 18. Panie są bardzo fajne i Karolcia chodzi tam z wielką ochotą. 0 0 ~Mamuśka1 (10 lat temu) 2 grudnia 2011 o 13:29 a coś na chełmie? albo w centrum gdaśka? ja się boję tych chorób:( 0 0 ~Kasia (10 lat temu) 10 stycznia 2012 o 14:18 A do jakiego konkretnie żłobka we Wrzeszczu? 0 0 ~Myszka (10 lat temu) 10 stycznia 2012 o 14:58 Państwowy żłobek jest na Siedlcach przy ul. Malczewskiego 33. Zapisałam się chyba w połowie ciąży, czy jakoś tak. Na dzień dzisiejszy, czekamy na miejsce już 2 lata. K. dostanie się prawdopodobnie za pół roku. Wiem, że to absurdalne. Będzie miała wtedy 2 lata. W sumie za chwilę będzie szła do przedszkola, ale takie są kolejki w żłobkach państwowych. Minusem są choróbska. Nie podjęłam więc jeszcze ostatecznej decyzji. W żłobkach prywatnych dzieci chorują znacznie mniej - mniejsze są po prostu grupy. Dzieci trzech koleżanek wychowały sie w żłobku prywatnym i praktycznie nie chorowały prawie. To plus dla prywatnych. Ale ceny wysokie, bo ok. 800 zł/ m-c, ale już z jedzeniem i pieluchami. Cena z tego co kojarzę w żłobku państwowym, to ok. 350 zł/m-c + dzienna stawka za jedzenie czyli dodatkowe ok. 100 zł. Nie wiem w sumie, czy się tak bardzo opłaca państwowy żłobek, biorąc pod uwagę te choroby i cierpienie dziecka z tym związane. Do tego doliczyć trzeba konieczność załatwiania i opłacenia opieki na czas choroby dziecka i przebywania go w domu. Dodatkowo leki sporo kosztują. My jeszcze się zastanowimy, czy w obliczu powyższego, nie posłać córki do żłobka prywatnego. 0 0 ~kinia (10 lat temu) 10 stycznia 2012 o 15:05 jest otwart super zlobek w Gdyni Orlowie,Panie sa bardzo sympatyczne i po prostu Maly za 2 razem przestal juz plakac a ceny maja naprawde bardzo konkurencyjne i godne zadowolona mama Kinga i syn Nikos 0 0
Żłobek jest na pewno lepszy dla dzieci starszych, które zauważają już obecność innych dzieci i są zainteresowane jakimś kontaktem z nimi. Ale nie trzeba się niepokoić, jeśli dziecko w żłobku nie chce się bawić z innymi dziećmi i ma problem z dzieleniem się zabawkami. To nie jest znak, że nie nadaje się do grupy.
Za nami przygoda ze żłobkiem. Wytrzymałam dwa dni. Tak. Całe DWA DNI. Co takiego strasznego się stało, że postanowiłam zabrać stamtąd moje dziecko? I że w ogóle cały pomysł ze żłobkiem uważam za poroniony? Naprawdę, bardzo współczuję rodzicom, którzy nie mają innego wyjścia, ale kompletnie nie rozumiem tych, którzy nie muszą, ale mimo wszystko do żłobka swoje dzieci posyłają! Żłobek kojarzył mi się ze wszystkim, co najgorsze. Słyszałam dużo niepochlebnych opinii, że to taka przechowalnia i w duchu się z nimi zgadzałam. Ja? Ja będę inną matką! Zostanę z dzieckiem w domu, jak długo będzie tego potrzebować! Dlatego po pierwszym porodzie nawet nie szukałam pracy, bo wiedziałam, że na nianię średnio nas stać (w szkole zarobiłabym tyle samo, ile wydałabym na opiekunkę), a żłobek nie wchodził w rachubę. Pobyt w nim traktowałam trochę jak pobyt w szpitalu, czyli: „Unikaj, póki możesz”. Potem jednak moje myślenie zaczęło się zmieniać… POTEM Okazało się, że praca w domu z dzieckiem na kolanach brzmi świetnie, ale… Tylko w teorii. Bo tak naprawdę nie jesteś ani z dzieckiem, ani w pracy. Mam w głowie mnóstwo planów, ale dopóki w ciągu dnia zajmuję się dzieckiem – z niczym nie mogę ruszyć pełną parą. W końcu zaczęło mnie to frustrować. Te zarwane noce, kiedy cała rodzina już spała, a ja do drugiej-trzeciej stuk, stuk w klawiaturę. Ten brak czasu dla męża, bo dziećmi zajmujemy się na zmianę: kiedy on pracuje, ja zabieram je na spacer; kiedy ja ogarniam sprawy zawodowe, on jedzie do babci na obiad. Dały mi już w kość te cztery lata bez wolnych wieczorów, bo kiedy tylko dzieci kładą się spać, siadamy do komputerów i zamiast patrzeć sobie w oczy, patrzymy w migający kursor myszy, wymieniając zdawkowe: „Ty bierzesz maila od Kasi, a ja od Marianny, ok?”. W dodatku byłam mega zadowolona z przedszkola starszaka: widziałam, z jakim uśmiechem z niego wraca, z jakim błyskiem w oku opowiada o swoich kumplach, lekcjach angielskiego, jak recytuje wiersze, śpiewa, rysuje i lepi. Ile pomysłów na zabawy stamtąd przynosi! I smakują mu dania, których w domu w życiu by nie tknął, na przykład jaglanka czy zupa szczawiowa! Basia patrzyła na brata z zazdrością. Za każdym razem, kiedy wychodził do przedszkola, stała ze swoimi bucikami w drzwiach – również gotowa do wyjścia. Kiedy odbierała ze mną Kostka po południu, pierwsze co robiła, to biegła do sali pełnej dzieci. Widziałam, że potrzebuje kontaktu z rówieśnikami. Że w domu się nudzi. Wtedy zapadła decyzja: wysyłamy Basię do żłobka! Na kilka godzin tylko, pobawi się, a ja i Piotr ogarniemy, co mamy do ogarnięcia i dzięki temu popołudnia całe, wieczory oraz weekendy będziemy mieli wyłącznie dla rodziny. TERAZ Basia poszła do żłobka chętnie. Jeszcze w szatni z niecierpliwością przebierała nogami i nie patrząc na nas – swoim zwyczajem pobiegła do sali pełnej dzieci. Zapłakanych dzieci. To jej nie zraziło: przez okno widziałam, jak chwyta zabawkę – jeździk jakiś – i zasuwa z rozwianym włosem przez dywan. Odetchnęłam z ulgą. Tego dnia w żłobku była dwie godziny. Na drugi dzień pobiegła z takim samym entuzjazmem, znowu przywitał ją ryk dzieci, więc na moment zwątpiła, ale zaaferowana uspokajaniem całej grupy opiekunka szybko zamknęła za nią drzwi. Basia została w środku, a ja na zewnątrz. „To normalne, że dzieci płaczą” – uspokajali mnie, czy raczej siebie rodzice przed budynkiem żłobka. Wiem, że to normalne. U starszaka w przedszkolu też płakali. Ale na Boga! Dwójka czy trójka dzieci, a nie wszyscy na raz, w dodatku tylko we wrześniu, a my mamy już listopad! Z sercem na temblaku wróciłam po córkę tak jak pierwszego dnia – dwie godziny później. Zajrzałam przez okno. Snuła się po sali z podkówką na twarzy, cała spocona, z zaczerwienionymi i opuchniętymi od płaczu powiekami. Widać było, że jest wykończona i wyglądała tak, jakby szukała kogoś, kto zwróci na nią uwagę, przytuli, uspokoi. Pani w kącie pokoju ogarniała maluchy, które były w gorszym stanie od mojej Basi. Tam chyba nie było dziecka, które nie wyłoby w rozpaczy! Mój wzrok spotkał się ze wzrokiem mojej córki, która podbiegła do okna, a ja – jak najszybciej pognałam do sali. Dzieciaki za ścianą wyły jeszcze gorzej niż rano, kiedy były odprowadzane przez rodziców. Myślałam, że wyważę drzwi, za którymi się znajdowały! „To normalne, że płaczą” – powiedziała opiekunka na mój widok. I że Basia naprawdę dzielnie sobie radzi, zaczęła płakać tylko dlatego, że inne dzieci płakały. Nie obchodziło mnie to. Już w tym momencie nie wyobrażałam sobie, żeby przez kilka godzin dziennie, CODZIENNIE miała chodzić do miejsca, gdzie wszyscy ryczą. Serio. Dorosły by tego nie zniósł! Kiedy ją ubierałam, płakałam głośniej od niej. Niewiele myśląc, zabrałam z półki wszystkie jej rzeczy. Bo w momencie, w którym nasz wzrok spotkał się przez szybę i zobaczyłam to rozpaczliwe: „Mamo! Gdzie byłaś???” postanowiłam, że już nigdy do żłobka nie pójdziemy. Wszystko, co kiedyś myślałam o żłobku okazało się… Prawdą. To przechowalnia, gdzie dzieci zostają nakarmione i przewinięte, ale nic poza tym. Może czasami się pobawią, ale częściej płaczą, bo są zwyczajnie… Maleńkie jeszcze i w większości na żłobek niegotowe. Pani za to jest jedna na kilku i chociaż się stara – nie jest w stanie zastąpić im mamy! Nie wiem, może to za wcześnie dla źle to ja jestem przewrażliwiona?Może to normalne, że dzieci płaczą… Jednak nasza dwudniowa przygoda otworzyła mi oczy. Przypomniałam sobie, dlaczego chciałam zostać z dziećmi przez trzy lata – dopóki nie pójdą do przedszkola – w domu. I wiem jedno: własna wygoda jest ostatnim, czym powinna się kierować matka, posyłając dziecko do żłobka. Jeśli nie musisz – nie rób tego i naprawdę nie wierz matkom, które twierdzą, że tak będzie dla dziecka lepiej. Ja im uwierzyłam, a prawda jest taka, że to rodzicom będzie lepiej. Tak małemu dziecku za to najlepiej jest w domu. Przy mamie. Tobie się krzywda nie stanie. A jemu niestety może. SPODOBAŁ CI SIĘ TEN WPIS? UWAŻASZ, ŻE JESZCZE KOMUŚ MOŻE SIĘ PRZYDAĆ? BĘDZIE MI BARDZO MIŁO, JEŚLI: polajkujesz go albo udostępnisz TUTAJ, dasz mi o tym znać komentarzem, zaobserwujesz mojego Facebooka, żeby być ze wszystkim na bieżąco, dołączysz do nas na Instagramie :) (53 540 odwiedzin wpisu)
Dziecko w żłobku – kiedy zapisać dziecko do żłobka? Uwielbiasz spędzać czas ze swoim maluszkiem, ale chcesz też wrócić do pracy? W takim przypadku rozsądnym rozwiązaniem jest zapisanie malca do żłobka. Dziecko w żłobku – bezpieczne i pod dobrą opieką. Dziecko w żłobku czy pod opieką mamy, babci albo niani?
Michałek jest dziś uczniem pierwszej klasy, do tej pory odczuwa skutki poparzenia, jakiego doznał w żłobku. Chłopiec miał wtedy 1,5 roku, po wypadku przeszedł pięć operacji, konieczne były przeszczepy skóry i długie leczenie. Niestety po kilku latach procesu wciąż nie wiadomo, dlaczego opiekunki nie wezwały pomocy, zadzwoniły jedynie do matki chłopca. - Nikt z nich nie chce powiedzieć, co się tak naprawdę wtedy stało. Dopiero kiedy w pierwszej instancji skazano jedną z opiekunek, przyznała ona, że była tam osoba, która jako jedyna chciała wezwać pogotowie. Teraz szukam tej kobiety - mówi mama chłopca. Kilka lat temu opisywaliśmy historię Michała. Chłopiec miał 1,5 roku, był pod opieką prywatnego żłobka Muszelka w Gdyni, kiedy jego mama dostała telefon, że dziecko trzeba koniecznie odebrać. Na miejscu okazało się, że Michałek jest dotkliwie poparzony, a w zasadzie na lewym przedramieniu nie ma skóry, bo ta wisiała w okolicach łokcia. - Od razu zadzwoniłam do męża, żeby uprzedził pogotowie, ale tego, co zobaczyłam w przedszkolu, nie spodziewałam się. Dziecko było w szoku, bez skóry, krzyczało z bólu, a ja sama wiozłam je do szpitala - opowiadała jego trwało długo. Konieczne było pięć operacji, przeszczepy skóry, rehabilitacja, nie ominęło ich widmo sepsy czy amputacji. Do tej pory dziecko odczuwa skutki tego Teraz Michałek jest uczniem pierwszej klasy i choć rana się zagoiła, a czucie wróciło po kilku latach masaży i laseroterapii, to ślad po poparzeniu stresuje go, bo to coś, co będzie już na całe życie - podkreśla pani kilka lat rodzice chłopca usiłowali dowiedzieć się, co tak naprawdę stało się tamtego dnia. Kto ponosi odpowiedzialność za tragedię, jaką musiało przejść 1,5-roczne dziecko i jego rodzice? Kto odpowiada za dziecko pozostawione pod opieką placówki? Czy jest możliwe, że nikt? Co wydarzyło się w żłobku i kto za to odpowiada?Proces przed Sądem Rejonowym w Gdyni trwał od kwietnia 2017 roku do stycznia 2019 roku. Oskarżono w nim o spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu [o przestępstwo z art. 160 § 2 i 3 w zw. z art. 156 § 1 w zw. z art. 11 S 2 - dop. red.] właścicielkę żłobka i dwie opiekunki. Sąd uznał winę jednej z opiekunek, natomiast drugą opiekunkę i właścicielkę uniewinnił. Od wyroku odwołali się rodzice chłopca. W toku nowych dowodów Sąd Apelacyjny przywrócił całe postępowanie wobec właścicielki i jednej z opiekunek. Utrzymał w mocy wyrok skazujący drugą z opiekunek. - Podczas procesu w apelacji jedyna skazana opiekunka po wielu latach przerwała milczenie. Dowiedzieliśmy się, że właścicielka placówki nie była obecna tego dnia w pracy, choć wcześniej twierdzono co innego. Według zeznań skazanej opiekunki tego dnia w placówce była ona, siostra właścicielki z inną opiekunką i opiekunka oskarżona w pierwszej instancji. Po zdarzeniu właścicielka i jej siostra będąca w placówce konsultowały się telefonicznie, ale postanowiły czekać i nie wzywać pogotowia, choć osoba będąca na dyżurze z siostrą pani Beaty sugerowała takie rozwiązanie. Następnie gdy właścicielka dotarła do placówki, powiadomiono nas o zdarzeniu. Mamy więc znikających świadków, fałszywe zeznania, fałszywe dokumenty, a placówka nadal działa i ma się świetnie. Z kolei prokuratura nie zajmuje się sprawą z najmniejszym zainteresowaniem, kolejni przedstawiciele tego organu na rozprawach nie mają pojęcia o sprawie, dostają ją z przydziału w dniu rozprawy, co wyklucza nawet zapoznanie się z aktami - mówi mama świadkaKim była opiekunka, którą wykreślono z grafiku i wpisano w jej miejsce właścicielkę żłobka? Dlaczego i kto zabronił tamtej osobie zadzwonić po pogotowie? - Aby się tego dowiedzieć, musimy odnaleźć tę osobę. Co o niej wiemy? Praktycznie nic. Całe postępowanie rozpoczyna się od pytań, których nie ma komu zadać. Jedna z opiekunek (oskarżona) wyjechała za granicę i pomimo starań jej adwokata utraciliśmy z nią kontakt. Nie reaguje na pisma, telefony. Prawdopodobnie trzeba będzie wezwać ją przed sąd, rozpocząwszy wcześniej jej poszukiwanie i doprowadzenie przez policję. Właścicielka nadal odmawia współpracy. Zeznawać nie zamierza wcale. Podczas rozprawy adwokat kobiety tłumaczy jej dziwne i nieracjonalne zachowanie stresem i traumą w związku z omawianymi zdarzeniami. Pozostaje znaleźć "wykreśloną" z harmonogramu opiekunkę, aby odpowiedziała na tych kilka najważniejszych pytań. Będzie to dodatkowo trudne, bo nikt wcześniej o niej nie wspominał, a minęło już 6 lat. Jedyna osoba, która wiedziała, jak się zachować, a do tej pory komuś zależało, by sąd jej nie przesłuchiwał. Nie wiemy ani ile ma lat, jak się nazywa, ani czy nadal pracuje w placówce - dodaje pani Marta.
hK1uf.